^Do góry
baner

Suplement do " Czy Brzeskie Gęsi tej zimy przylecą? "

Pierwotnie w tekście jako sprawców zniszczenia mostu w Bytomiu Odrzańskim podałem Rosjan. Logika działań wycofujących się oddziałów armii niemieckiej to zasada pozostawiania za sobą „spalonej ziemi" i po sugestii jednego z czytelników o błędzie merytorycznym i spenetrowaniu zakamarków Internetu przyznałem mu rację i w konsekwencji poprawiłem w tekście jako sprawców zniszczenia mostu z Rosjan na Niemców.

 

Jednak nie dawał mi spokoju motyw pierwszego wpisu - czyli jakoby most został wysadzony przez Rosjan. Po przeszukaniu wszystkich moich zapisków dotyczących Bytomia Odrzańskiego wpadłem w końcu na ślad rosyjski. Istniała do końca lat 80 niepisana druga wersja wysadzenia mostu na Odrze, wersja nigdzie nie publikowana, przekazywana sobie ustnie ze względu na istniejące w owym czasie układy sojusznicze i "dogmaty" o bezgranicznej przyjaźni pomiędzy dwoma narodami. Ową historię opowiedział mi zmarły przed trzema miesiącami Pan Stasiu, ostatnimi laty prowadzący działalność międzybrzegowych przewozów osobowych na Odrze w Bytomiu Odrzańskim, czyli pospolicie zwany "przewoźnikiem”. Pan Stasiu - człowiek encyklopedia wiedzy o Bytomiu i okolicach, kiedyś po fajrancie przy piwku opowiedział mi następującą wersję wydarzeń:

 

13 lutego 1945 roku miasto zostało zajęte przez wojska radzieckie. Poważnie zniszczone miasto przed przekazaniem polskiej administracji znajdowało się we władaniu radzieckiej komendantury wojskowej. W czasie wyzwalania z rąk okupanta Bytomia Odrzańskiego Armia Czerwona przeprawiała się przez Odrę mostem, który o dziwo nie został przez wycofujących się Niemców wysadzony. Żołnierze dowiedzieli się od jednego z mieszkańców Bytomia, że po drugiej stronie rzeki w niedalekiej wsi Eichenkranz (dziś Dębianka) znajduje się niezniszczona gorzelnia ze sporym zapasem gotowego płynnego produktu. Zabudowania folwarczne tej wsi miały połączenie linią kolei wąskotorowej poprzez most drogowy w Bytomiu służące do transportu płodów rolnych na towarową stację kolejową w mieście.  Większa część "spragnionych" gorzałki stacjonujących żołnierzy udała się na rekonesans do gorzelni. W tym samy czasie jakiś zabłąkany oddział Niemców niespodziewanie wkroczył do miasta niszcząc znacznie w tym czasie okrojony posterunek komendantury. Gdy usłyszeli powracających z Dębianki wstawionych mocno sołdatów wycofali się w kierunku zachodnim. Efektem tego zdarzenia było wkroczenie do miasta oddziału NKWD i aby udaremnić przyszłe wypady do gorzelni został wysadzony most, natomiast ocalała z pogromu część sołdatów zastąpiona nowym oddziałem została wywieziona w nieznanym kierunku.

 

I tak to wygląda nieznana szerszemu ogółowi historia zniszczenia Bytomskiego mostu, a która wersja jest prawdziwsza - odpowiedzcie sobie sami. Ja przyjmuję bardzo barwną wersję Pana Stasia i jej się będę na przyszłość trzymał. Janusz Fąfara

 

Wyszukiwarka

Copyright © 2013. Mateusz Haglauer Rights Reserved.


Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Polityka cookies