Wspomnienie o Bronku Kotwickim

       20 lutego br. Odszedł na wieczną wachtę Bronek Kotwicki. Pożegnaliśmy Go na cmentarzu Osobowickim       26 lutego 2015 r. W uroczystości uczestniczyła rodzina i liczne grono przyjaciół, absolwenci TŻŚ, współpracownicy. Trudno przejść tak sobie nad faktem, że odszedł od nas serdeczny kolega, aktywny brat w naszym Bractwie Mokrego Pokładu. Przypomnijmy więc jego sylwetkę.  

       Z zawodem marynarza zawiązał się przez edukację w Technikum Żeglugi Śródlądowej, którą rozpoczął w 1959 r. Trudno teraz dociec co Bronka skłoniło do wybrania tej szkoły, mundur czy zainteresowanie zawodem marynarskim. Skąd dowiedział  się  o istnieniu TŻŚ? Wprawdzie mieszkał niedaleko Wrocławia w Miękini, gdzie jego rodzice mieli gospodarstwo rolne. Tak przy okazji warto wspomnieć, że jego rodzice pochodzą z Wołynia, a Bronek urodził  się  27.07.1945 r. w wagonie w trakcie przymusowego transportu na odzyskane  polskie  Ziemie Zachodnie . W dokumentach miejsce urodzenia ma wpisane  Sokolniki, pewnie to był przystanek transportu gdzie rodzice mogli zgłosić przyjście na świat nowego potomka.

       Wracając do edukacji. Trafił do klasy nawigacyjnej I a, której wychowawcą  była Helena Krutul – Węgrzyńska. Jego koledzy z klasy to Jurek Drążkiewicz, Andrzej Kulczyk, Witek Roszkowski, Zygmunt Pilecki, Jurek Piniewski,  Bernard Sonek, Andrzej Włodarczyk i wielu innych. W 1963 r. coś Bronkowi  nie wyszło. Trafia do III a rocznika późniejszego, wychowawczynią też jest Helenka, a nowymi kolegami zostali Wacek Dzido, Krzyśki: Bańkowski i Dobrowolski, Mirek Hewczyński, Piotrek Rogoziewicz, Jasiowie:

Śnitko, Wójcik, Żak, Mundek Walasek. Maturę zdali w 1965 r. W bieżącym roku mija 50 lat. Bronek jakby przeczuwał, bo tą okrągłą rocznicę świętował  rok wcześniej, z absolwentami rocznika z którymi rozpoczynał szkołę.  

         Po skończeniu szkoły 1.VII. 1965 r. rozpoczyna pracę w P.P. Żegluga na Odrze. Pływa na SP Nereida jako asystent I roku. Poszukując swojego miejsca na ziemi - od 1 maja 1966 r. przenosi się za dyspozytora do działu ruchu. Nie długo zagrzewa tam miejsca. Z początku sezonu nawigacyjnego 1967 wraca do załóg. Pływa za asystenta, bosmana, sternika. W 1969 r zdobywa uprawnienia porucznika  i od 1 czerwca zostaje kapitanem  barki motorowej. Pływa nie tylko po Odrze ale i drogach wodnych Zachodniej Europy. W lipcu  1971 r. uzyskuje patent na  odcinek Renu: Duisburg – Antwerpia. Z początkiem sezonu nawigacyjnego 1973 roku zdaje egzamin na kapitana I klasy żeglugi śródlądowej. W trakcie rozmyślań przy sterze postanawia trochę zmienić swoje życie. Planuje studia wieczorowe na Politechnice Wrocławskiej. We wrześniu 1973 r. nadarza się okazja pracy w Zjednoczeniu Żeglugi Śródlądowej i Stoczni Rzecznych jako starszy inspektor w dziale, gdzie kierownikiem jest Stanisław Kazimierczak absolwent PST TŻŚ (1965 r.). Staszek studiuje prawo i administracje na Uniwersytecie Wrocławskim, zmobilizowany tym Bronek podejmuje studia na wydziale mechanicznym Politechniki Wrocławskiej. W czerwcu 1979 roku uzyskuje tytuł inżyniera mechanika. 

W międzyczasie zmienia pracę. Od 1 kwietnia  1977 r. zostaje kierownikiem działu w Zarządzie Odrzańskiej Drogi Wodnej.

             Po prawie 10 latach pracy przy biurku  zatęsknił ponownie za marynarskim życiem. Tytuł inżyniera nie przeszkadza wrócić Bronkowi do marynarskiego zawodu. Od 1 marca 1983 r. wraca do P.P. Żegluga na Odrze    i pływa jako kapitan na barkach motorowych. Mając patent reński , jego barka zatrudniana jest głównie do przewozów zagranicznych. Obiekty, na których pływa są zawsze zadbane, odmalowane. Przewożone ładunki dostarczane są do portów przeznaczenia terminowo i w stanie nie powodującym uwag odbiorcy. Również członkowie załogi chwalą Bronka za dobrą organizację pracy na statku, koleżeńskość  i zdecydowane działania w trudnych sytuacjach, jakie zdarzają się często w trakcie rejsów. W latach 90-tych ubiegłego wieku zmienia się ustrój naszego państwa. Następuje prywatyzacja zakładów pracy. P.P. Żegluga na Odrze zmienia nazwę na „Odratrans” SA i staje się spółką Skarbu Państwa. Zarząd spółki wpada na pomysł wydzierżawienia statków. Załogi zakładają swoje firmy, wydzierżawiają obiekty i pływają  na własny rachunek. Bronek ze Staszkiem Kwietniem też zakładają spółkę „BS Trans” i od „Odratrans”  18.04.1998 r. wydzierżawiają BM-5521. Ciągną ten wspólny wózek do połowy 2001 r. Dzierżawcy choć prowadzą własną działalność gospodarczą figurują jako pracownicy „Odratrans”. Zarząd firmy postanawia pozbyć się pracowników i rozwiązuje z dzierżawcami umowę o pracę. Bronek przestaje być pracownikiem „Odratrans” 31.05.2001 r.  Rok później zarząd firmy, który to wymyślił też zostaje zwolniony. Dla Bronka i innych dzierżawców nie jest to żadna satysfakcja. Bo „Odratrans” kupuje mała „firemka „ z Gliwic. Następuje częsta zmiana zarządzających, którzy przeważnie nie mają pojęcia o organizacji i kierowaniu przewozami  ładunków żeglugą  śródlądową. 

          Po zwolnieniu z Odratrans Bronek ze Staszkiem rezygnują z dzierżawy barki i rozwiązują swoją spółkę. Bronek otwiera z synem sklep wędkarski. W lipcu 2005 r. korzysta z możliwości przejścia na emeryturę w wieku 60 lat. Wraca jednak na pływanie .Zatrudnia się w niemieckiej firmie żeglugowej  i do 2012 r. przewozi statkami ładunki po Renie i innych drogach wodnych Zachodniej Europy.

         Osiadając na lądzie Bronek staje się aktywnym członkiem Bractwa Mokrego Pokładu. Czynnie uczestniczy we wszelkiego rodzaju wydarzeniach organizowanych  na statkach Muzeum Odry – HP Nadbór 

i DP Wróblin. Oprowadza wycieczki, opowiada o żegludze śródlądowej, z którą przez ponad 50 lat był ściśle związany. W 2014 roku uczestniczył w zorganizowanym przez Fundacje Otwartego Muzeum Techniki projekcie pt. „Cicha woda”, który polegał na przekazywaniu swej wiedz i doświadczenia związanego z żeglugą i budownictwem wodnym młodszemu pokoleniu. Bronek był też obecny na grudniowym spotkaniu Bractwa Mokrego Pokładu. Wszyscy uczestnicy spotkania mieli okazje połamać się z nim opłatkiem. Szkoda, że po raz ostatni.

        Ulubionym zajęciem Bronka było wędkowanie. W czasie pracy na lądzie wykorzystywał każdą wolną chwilę aby wyskoczyć na ryby. Pływając, przy okazji każdego postoju wyciągał wędki. Wszyscy co z nim pływali ryb mieli pod dostatkiem i w różnej postaci. Te największe złowione ryby Bronek wypuszczał. Miał dla nich szacunek za walkę na haczyku i za to, że nie dawały się wcześniej złapać. Kiedy tylko miał okazję organizował wyprawę na ryby całą rodziną. Swoim hobby zaraził wszystkich: żonę Bogumiłę, synów  Kamila i Maćka, a także wnuczka  Tomka, który złowił już największe okazy w rodzinie.

          Zapamiętamy Bronka jako serdecznego, życzliwego kolegę, wesołego i dowcipnego. Będzie nam Go brakowało nie tylko w czasie spotkań Bractwa.

Wspominał
Tadeusz Sobiegraj

 

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Polityka cookies