^Do góry
baner

Krystyna Cofta – Wysokińska o spotkaniach rodzin szyperskich w Bydgoszczy i kulcie „ŚWIĘTA ZMARŁYCH”.

Przeglądając wycinki z prasy codziennej sprzed wielu lat napotkałam w Expresie Bydgoskim z dnia 29.06.2013 notatkę Wojciecha Mąki dot. Barki Lemara. Autor pisze, cytuję: „Barka o dźwięcznej nazwie LEMARA od kilku dobrych dni cumuje przy nabrzeżu Starego Portu. To kawałek żeglugowej historii miasta, która niebawem zostanie przekształcona w muzeum.”                                                                              

            Dzięki decyzji prezydenta miasta Rafała Bruskiego barką „zaopiekowała się” znana placówka w Bydgoszczy Miejskie Centrum Kultury pod dyrekcją Marzeny Matowskiej. Mamy już rok 2022 i barka Lemara „żyje”!!!, jest nie tylko muzeum ludzi wody, ale jest miejscem spotkań rodzin szyperskich oraz wielu pracowników Żeglugi Bydgoskiej i co niemiara bydgoszczan, którzy ukochali wodę.

Po prostu jest to „żywe” muzeum sztuki szyperskiej!

Gdy Miejskie Centrum Kultury zdecydowało, że raz w miesiącu mogą się na niej spotykać ludzie związani z wodą kolega kpt. Franciszek Manikowski zaproponował, aby spotkania odbywały w każdy czwarty czwartek miesiąca o godz. czwartej (tj. o 16,00).

I był to strzał w dziesiątkę!!!

Tak się to przyjęło, nikt nie musi przypominać, każdy sprawdza sam w kalendarzu, kiedy przypada czwarty czwartek… Głównie, więc spotykają się członkowie rodzin szyperskich (ci, którzy rodzili się na barkach, ale niekoniecznie pracowali w żegludze śródlądowej), pracownicy Żeglugi Bydgoskiej „ci z wody” i „ci z lądu”. Uczestnicy spotkań przynoszą ze sobą różne pamiątki – zdjęcia, dokumenty, a przede wszystkim wspominają lata minione. Lata, gdy z rodzicami mieszkali na barkach, później lata pracy na obiektach pływających.

Jest to temat rzeka … Obecnie żegluga? – zamiera, drogi wodne są dewastowane, zaniedbane, nie widać już taboru rzecznego poza kilkoma statkami, barkami prywatnych właścicieli, których kilka jest na Wiśle. Dla przykładu w bieżącym roku na spotkaniu w dniu 23 czerwca 2022 opowiedziałam zebranym (jako były pracownik Żeglugi Bydgoskiej a obecnie emerytka) jak to w dawnych czasach obchodziliśmy w tym m-cu DNI MORZA.

Obchody rozpoczynały się 23 czerwca uroczystą akademią i właśnie z 23/24 czerwca, czyli z Wandy na Jana obchodzono uroczystości wiankowe, rzucano wianki na Brdzie. Płynęła kawalkada statków pasażerskich, holowniki, jachty, łodzie, motorówki, kajaki. Impreza gromadziła wiele ludzi na brzegach rzeki. W przedsiębiorstwie funkcjonował jeden związek zawodowy tj. Związek Zawodowy Marynarzy i Portowców z siedzibą w Gdańsku. Związek ten zrzeszał wszystkich pracowników przedsiębiorstw związanych z morzem, portami, stoczniami, rybaków i firm przetwórstwa rybnego oraz żeglugi śródlądowej. W tym czasie oprócz akademii, na której pracownicy otrzymywali odznaczenia, oprócz imprezy wiankowej odbywały się sportowe spartakiady międzyzakładowe.

Na spotkaniu 28 lipca br. pojawił się emerytowany kapitan, obecnie mieszkający na wybrzeżu Zdzisław Piskozub i kol. Eugenia Matowska, której mąż był kapitanem. Po wielu latach było to bardzo miłe spotkanie i bliskie sercu wspomnienia. Natomiast 22 września br. Na spotkaniu też było sporo osób, jak zwykle na stole ulubione ciasto drożdżowe – wypiek Danusi Ratz żony Jerzego Ratza -  kapitana obecnie dowodzącego barką LEMARA, były też inne słodycze przyniesione przez uczestników spotkania. Oczywiście zawsze toczy się ożywiona dyskusja w trakcie tych spotkań. Spotkanie to zakończyliśmy w smutnym nastroju, ponieważ pod koniec kol. Franciszek Manikowski otrzymał telefoniczną informację, że 21.09.22 zmarła nasza koleżanka Hildegarda Skonieczna z d. Rychlicka (też urodzona na barce).

 

Widocznie tak musiało być, że wiadomość została przekazana jak byliśmy zebrani na barce. Hila od momentu jak Lemara była ustawiona, jako muzeum niemalże codziennie była na niej (był to jej drugi dom) – opowiadała, wspominała… Byliśmy obecni na jej pogrzebie 26.09. była też delegacja ze sztandarem Świętej Barbary (został ufundowany przed wojną przez brać szyperską). Sztandar znajduje się w bydgoskiej farze i jest obecny przy każdym członku rodzin szyperskich odchodzących z tego świata na wieczną wachtę…

04.10.2022; Miłą niespodziankę sprawił nam kol. Zbigniew Priebe, który w czasie pobytu w Bydgoszczy spotkał się z grupą znajomych na barce Lemara. Obecni byli: kol. kol. kpt. Jerzy Ratz, kpt. Franciszek Manikowski, kpt. Grzegorz Nadolny, kpt. Jerzy Jabłoński, Adam Gajewski przedstawiciel MCK oraz pisząca te wspomnienia. Spotkanie upłynęło w miłej atmosferze. Kol. Zbigniew Priebe wręczył obecnym upominki (dziś już historyczne dokumenty, książki, czasopisma) a kol. Grzegorz Nadolny przekazał garść ciekawych informacji o Technikum Żeglugi Śródlądowej w Nakle (szkoła posiada piękny i jeden z największych – symulator jazdy). G. Nadolny wręczył obecnym książkę (własnego autorstwa jako pracownika Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego (UKW) w Bydgoszczy)… oczywiście o tematyce żeglugowej…

Kol. Z. Priebe wspomniał o tym, że czynią starania o spotkanie braci wodniackiej we Wrocławiu i Bydgoszczy. Wspominaliśmy też zmarłego w bieżącym roku Andrzeja Szafrańskiego, który po ukończeniu WSE w Sopocie podjął pracę w Żegludze Bydgoskiej. Kolejne awanse zawodowe – kier. Działu Planowania, Z-ca dyr., ds. ekonomicznych w Bydgoszczy zaprowadziły go do Zjednoczenia Żeglugi i Stoczni Rzecznych we Wrocławiu i w końcu na stanowisko dyrektora największego armatora żeglugi śródlądowej, czyli Żeglugi na Odrze. Kolejne spotkanie rodzin szyperskich nie mogło się odbyć na Lemarze, ponieważ barkę odholowano na remont - zabezpieczenie dna barki.

 

Wobec powyższego 27.10.22 na spotkanie do swego lokalu – biura turystycznego „Projekt – Zabytek„ zaprosiła nas Marta Bukolt, absolwentka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy Wydziału Żeglugi Śródlądowej. Osoba związana z bracią żeglugową. Oczywiście, jak Lemara jest remontowana to wodniacy zaczęli wspominać remonty swoich obiektów jak pływali, związane z tym historie i ciekawe wydarzenia. Z uwagi na fakt, że spotkanie odbyło się w przeddzień Święta Zmarłych. Kolega Franciszek Manikowski odczytał wykaz osób, które w przeciągu dwóch lat zeszli z tego świata. Franek od wielu lat prowadzi taką szczegółową ewidencję.

Pod koniec zaprezentowałam krótką informację na temat: Zaduszki, czyli historia „Święta Zmarłych”, którą poniżej przedstawiam:

ZADUSZKI, CZYLI ŚWIĘTO ZMARŁYCH.

Zaduszki wywodzą się z pogańskiego kultu przodków. Uważano kiedyś, że dusze zmarłych wędrują po ziemi i pomagają lub szkodzą ludziom. Dlatego też starano się pozyskać ich przychylność. W tym dniu nie wykonywano żadnych prac polowych, gdyż dusze wędrują po polach. W noc zaduszkową zmarli mieli się zbierać o północy w kościele lub kaplicy cmentarnej na wspólnej modlitwie. Przed północą wbrew zakazom, kościelni otwierali drzwi kościołów, aby duszom ułatwić dostęp. W domach furtki i uchylano drzwi do chałup, aby dusze zmarłych mogły odwiedzić swój dom.

Starosłowiański obyczaj ludowy nakazywał, aby w tym czasie w pobliżu cmentarza organizować obrzędowe uczty, podczas których przywoływano dusze zmarłych. Zwyczaj ten nazywano dziadami. Postać dziada, który był łącznikiem między niebem a ziemią – modlił się. W zamian za modlitwę rozdawano wśród dziadów małe pieczone chlebki. Wierzono też, że pod postacią dziada może się kryć dusza zmarłej osoby.

Na grobach palono lampki wykonane z tłuszczu zwierzęcego, palono ognie na cmentarzach lub na roztajach dróg, aby dusze błądzące mogły się ogrzać. Palono też ogniska przy grobach samobójców, ponieważ grzesznikom potrzebna była szczególna pomoc.

Dzisiaj też palimy znicze, składamy kwiaty, odmawiamy modlitwy…

W niektórych rejonach zostawiano też pożywienie w domach, na grobach, wierząc, że wędrujące dusze pożywią się…

Kościół katolicki walczył z pogańskim rytuałem, ale w końcu zaczęto chodzić z ludźmi na cmentarze odmawiając modlitwy: Anioł Pański, Zdrowaś Mario, Wieczny Odpoczynek. Kościół nie mógł wyplenić tego święta i jest to kontynuacja święta Dziadów. Pamięć o zmarłych stanowi wartość dla ludzi na całym świecie. Jak kraj długi i szeroki wierzono, że w noc zaduszną cienie zmarłych wychodzą z procesji udając się do kościoła, gdzie wysłuchają mszy świętej celebrowanej przez zmarłego proboszcza. Dla przodków, którzy mogli odwiedzić swoje domostwa na stole lub na parapetach zostawiano jadło, gorzałkę. Najdłużej ten zwyczaj zachował się w prawosławiu, gdzie jadło zanoszono na cmentarz i składano je na grobie, wylewając też krople wódki. Niektóre prace domowe były zabronione, aby w ich czasie nie uszkodzić wędrujących dusz. W dzisiejszych czasach można jeszcze zauważyć na cmentarzach katolickich, przy grobach Romów jak całe rodziny obchodzą „Święto Zmarłych” spożywając pożywienie i popijając alkohol.

Obecnie dusze zmarłych wspomina się w trakcie tzw. „wypominków”. Natomiast w kościołach cały miesiąc listopad odmawia się różaniec za dusze zmarłych.

Umarli żyją tak długo jak długo żyje w nas pamięć o nich!

Z pozdrowieniami: Krystyna Cofta - Wysokińska

Wyszukiwarka

Copyright © 2013. Mateusz Haglauer Rights Reserved.


Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Polityka cookies