^Do góry
baner

RENATURYZACJA RZEK – radzą nam eksperci WWF?

Ekspert – osoba o teoretycznej i praktycznej znajomości tematu z odpowiednimi dyplomami ukończonych uczelni, tytułami naukowymi, cieszący się uznaniem i autorytetem wśród specjalistów pracujących w danej dziedzinie.

Piotr Nieznański: ekspert i praktyk WWF radzi co jest najpilniejsze dla Odry?

,,To, co w tej chwili jest najpilniejsze, to zmiana zarządzania wodami ukierunkowana na renaturyzację rzek i zwiększanie zasobów dolin rzecznych i doliny Odry poprzez zwiększenie naturalnej retencji wody w całej zlewni” – mówi Piotr Nieznański, doradca Zarządu WWF ds. środowiskowych.[1] Piotr Nieznański – Ekspert i praktyk w zakresie ochrony wód, rewitalizacji i renaturyzacji rzek i ich dolin oraz ochrony zagrożonych siedlisk i gatunków najpierw w WWF Niemcy, aktualnie w WWF Polska - Dyrektor ds. Polityki Środowiskowej Fundacji WWF Polska. Z wykształcenia geograf o specjalizacji ochrona środowiska.[2]

"Celem działań jest poprawa: -naturalnej retencji korytowej w kierunku zbliżenia jej do naturalnej – poprzez poprawę warunków hydro morfologicznych, -retencji dolinowej – poprzez odtworzenie lub zwiększenie strefy naturalnego zalewu powierzchniowego (likwidacja lub rozsunięcie obwałowań), -retencji w zlewni poprzez renaturyzację mokradeł, ochronę stref źródliskowych i cieków najwyższych rzędów w formie naturalnej, w tym odbudowę ich retencji z zastosowaniem zasad renaturyzacji przede wszystkim przez spowalnianie odpływu, przywracanie łączności ze strefą zalewową, odtwarzanie starorzeczy, nasadzenia, hamowanie odpływu z sieci melioracyjnych."[3]

Ludzie i zwierzęta od początku swego istnienia piją wodę, używają wodę do celów spożywczych, higienicznych, korzystają z rzek, jezior, budują kanały, wały, tamy, stawy, studnie, zbiorniki. Według danych z lat 1985–1997 dostępność wody w Polsce na jednego mieszkańca na rok wynosi 1480 m3. Jest ona 5-krotnie mniejsza w stosunku do średniej światowej (7690 m3/r.) i 3-krotnie od średniej europejskiej (4560 m3/r.).[4]

Prawdą jest, że doprowadziliśmy do zbyt daleko idących szkód w naturalnym środowisku regulując rzeki, meliorując grunty rolnicze, osuszając bagna i tereny podmokłe, eksploatując torfowiska. Przekształcając koryta rzek, poczyniono takie zmiany, których cofnąć się już nie da.

Eksperci” z WWF w Niemczech i w Polsce, a nawet praktycy jak można wyczytać na stronach internetowych, martwią się, ale jednocześnie starają zaradzić i doradzić, mają teraz „moc”, popierani są usilnie przez „postępowe” media? Co zrobić z rzekami, z gospodarką wodną w Polsce, a przede wszystkim w Wiśle i Odrze. Informacja o w/w ekspercie WWF w Niemczech jest godna uwagi, gdyż Niemcy mają niebywałą okazję renaturyzacji dolnego odcinka Łaby, od Magdeburga prawie do samego ujścia i nic nie słychać aby chcieli skorzystać z rady WWF? Takie możliwości renaturyzacji tego odcinka Łaby powstały już dość dawno, bo tuż po oddaniu do eksploatacji Der Elbe-Seitenkanal (ESK) i co, i nic, nie chcą renaturyzować Niemcy tej rzeki? Kanał ten oddany został do użytku 15 czerwca 1976 r.[5] Próbują ostatnio naturalizować odcinek Łaby w okolicach Drezna, ale coś się nie udało i niewiele to pomogło.[6]  „Ekspert” WWF teraz będzie doradzał w Polsce?

Moim skromnym zdaniem renaturyzacja Odry i każdej innej rzeki, rzeczki, strumyka może nastąpić tylko tam, gdzie to jest możliwe, czyli w bardzo, ale to bardzo ograniczonym zakresie! Uważam, że jak najbardziej powinno się przywrócić rzekom tereny zalewowe im przynależne, tyle że jest zbyt dużo przeszkód w realizacji tego celu, który nie jest już realnym celem, lecz to tylko „fatamorgana” – mirażem. Straciliśmy bezpowrotnie tereny, na których żyją teraz ludzie i masowe przesiedlenia są mało realne! Największe straty wody zasilającej Odrę są na jej dopływach tj. na terenach wodonośnych, które są poddawane stałemu osuszaniu. Nasza melioracja polega na ciągłym osuszaniu obszarów rolniczych i osiedlowych oraz budowaniu urządzeń do szybkiego odprowadzania wód opadowych.

Renaturyzacja Odry ma podobno spowodować, że w rzece będzie woda? Z informacji internetowych wynika, że w 2023 roku w Odrze przepłynęło 702 mln m3, w Widawie 236,8 mln m3, w Oławie 122,4 mln m3 a w Bystrzycy aż 304,3 mln m3.[7] Renaturyzacja ma przynieść korzyści naturze i człowiekowi, gdyż przyczyni się między innymi do regulowania skrajnie niskich i skrajnie wysokich przepływów poprzez połączenie rzeki z doliną, a zatem będzie sprzyjać zapobieganiu powodziom i suszom. Renaturyzacja ma poprawić zdolność rzeki do samooczyszczania, gdyż zdolność ta drastycznie spada w ciekach o wysokim poziomie przekształceń antropogenicznych. Zwiększy też możliwość bezpiecznego wykorzystania wody do celów konsumpcyjnych, rolniczych, produkcyjnych i rekreacyjnych. Renaturyzacja ma też przyczynić się również do realizacji innych zobowiązań, takich jak realizacja założeń Ramowej Dyrektywy Wodnej czy Unijnej strategii na rzecz bioróżnorodności 2030 (w tym założenia dotyczącego renaturyzacji 25 000 km rzek w UE). Piękne miraże, ale niestety realia są bezlitosne, jest to kompletnie nierealne do wykonania przy pomocy renaturyzacji rzek! W Niemczech się już nie dają mamić mirażami, więc działacze WWF dostrzegli u nas wielką rzeszę naiwniaków gotowych uwierzyć w „renaturyzację” czegokolwiek!

To wszystko co może przynieść renatyryzacja to prawda, ale jednak w ograniczonym można nawet powiedzieć w znikomym zakresie. Najbardziej absurdalnym przykładem jest przywrócenie torfowisk nad Odrą! Jak to można zrobić, kiedy przyrost 1 mm warstwy torfu trwa jeden rok, to torfowisko o grubości 50 cm powstanie dopiero za 500 lat? Renaturyzacja rzeki to bliżej nieokreślone działania rekonstrukcyjne koryta rzeki. Rzeką naturalną, stanu pierwotnego można uznać jej powstanie w okresie ustąpienia ostatniego zlodowacenia, co odbyło się około 11 tysięcy lat temu.

Czy przeprowadzenie renaturyzacji Odry spowoduje, że nagle przybędzie więcej czystej wody w rzece? Niestety to jest kompletna bzdura, to tylko miraż.  Przy długotrwałym braku opadów atmosferycznych te ryby też wyginą wraz z całym ekosystemem! Te "wspaniałe„ umysły doradcze mają jakiś feler: brakuje im zdolności do przewidywania skutków jakie wywołają ich propozycje! Ktoś, kto zdolny jest przewidywać skutki swoich działań takiej propozycji nie będzie składał ani popierał! Renaturyzacja niesie bardzo duże, kolejne przekształcania terenów Polski, gdzie najczęściej mieszkają ludzie, uprawiane są pola, prowadzona jest hodowla zwierząt, powstały tam nowe ekosystemy. Z historii wiemy, że przed regulacją Odry w jej dolinach zalegały miesiącami wody, mieszkańcy nie mogli dotrzeć do kościołów, administracyjnych urzędów, drogi były zalane i nieprzejezdne. Powrót do stanu z przed jej regulacji stał się już niemożliwy.  Nie oznacza to wcale, że nie powinno się przywracać pierwotnego biegu rzek, ale tylko tam gdzie jest to możliwe do przeprowadzenia. Warto przynajmniej zachować istniejące jeszcze bagna, lasy łęgowe, torfowiska oraz starorzecza. Powinien być zakaz zasypywania oczek wodnych, dołów wypełnionych wodami opadowymi i bezwzględny zakaz osuszania bagien, torfowisk i terenów podmokłych. Nasze projektowanie budowlane osiedli musi ulec dostosowaniu do warunków środowiska, gdzie woda powinna być w gruntach i naturalnych zbiornikach, a tam gdzie ich nie ma powinny powstać warunki do gromadzenia wody. Należy skończyć z osuszaniem bagien i terenów podmokłych, betonowaniem terenów miejskich oraz wiejskich!

Piękne hasło "renaturyzacja" rzek! Raz zniszczona naturalna rzeka już nigdy nie wróci do swojego pierwotnego biegu? Renaturyzacja jest kolejną regulacją koryta rzeki i ponowne zniszczenie powstałego ekosystemu. Przywrócenie terenów zalewowych oraz starorzeczy, odtworzenie bagien i torfowisk w większości jest już niemożliwe! Proponowane lokalne rozwiązania nie cofną melioracji pól, nie spowodują regularnych opadów deszczu oraz śniegu w zimie. Osuszanie terenów nadal trwa i to na skalę „przemysłową”. Wydobywając węgiel brunatny, torf w kopalniach odkrywkowych osuszane są olbrzymie tereny wokół kopalni; wysychają jeziora, zanikają rzeki! Wszelkiego rodzaju kopalnie wypompowują wodę z szybów oraz chodników. Propozycje częściowej renaturyzacji rzek będą miały znikomy wpływ na powstrzymanie odpływu wody opadowej. Przy tak wysokim stanie urbanizacji terenów nadrzecznych i dużej liczbie mieszkańców utworzenie terenów zalewowych nie jest realne do przeprowadzenia.

W okresie wczesnego średniowiecza rzeki płynęły w swoich naturalnych korytach, były jednak budowane tamy przegradzające te rzeki. Nie były to jednak tamy w celu poprawy głębokości toru wodnego, lecz zwiększenia siły napędu koła wodnego. Młyny, folusze były napędzane głównie siłą przepływającej wody poprzez koło wodne. Według słynnego rejestru dóbr w Anglii w wieku XI (tzw. DomesdayBook) w całym państwie Wilhelma Zdobywcy były 6082 młyny wodne. Średnio dwa na każdą miejscowość. W roku 1200 szacuje się, że w całej Europie działało ok. 300 000 różnego rodzaju młynów wodnych a w 1800 roku – nawet pół miliona. W XIII wieku w Polsce było ich ok. 500, a w drugiej połowie XVI stulecia już 12 700. [8] Do tego należy doliczyć jeszcze tamy bobrów na małych rzekach i strumieniach, które kształtowały rzeki i strumienie dla swoich potrzeb bezpieczeństwa oraz transportowych. Okres do pierwszych regulacji żeglugowych, a tak właściwie regulacji przeciwpowodziowych nie można uznać za początek degradacji środowiska wodnego rzek.  Zbiorniki przy młynach były w zasadzie wczesną małą retencją. Jednocześnie funkcjonowały wielkie mokradła oraz bagna. Wody po nadmiernych opadach miesiącami zalegały na dużych połaciach terenów przyległych do rzek.

Były też lata bardzo suche i dawniej! Największa susza, zwana suszą tysiąclecia, nawiedziła polskie ziemie w 1540 roku. Długosz opisuje, że „temperatury w słońcu były wyższe niż zwykle, a dodatkowo nie padał żaden deszcz. Z tego powodu znacząco obniżył się poziom wód. Pod Krakowem, Sandomierzem, Warszawą, Płockiem, a nawet Toruniem dało się przejść Wisłę w bród. Wraz z upałami Polskę ogarnęły pożary. Płonął Kraków z kościołem i klasztorem świętej Jadwigi. Pożar pochłonął także ulicę Kanoniczą i Grodzką. Zajęte ogniem były: Wieliczka, Konin, Bełz, Chełm, Lubomla i Sandomierz.  Padały zwierzęta gospodarskie, które nie miały dostępu do wody, a trawę wypaliło słońce”. Petera Eschenloer był kronikarzem z będącego wówczas pod czeskim panowaniem Śląska. Pod rokiem 1473 zanotował, że wystąpił skrajnie niski stan wody na Odrze. To z kolei uniemożliwiło pracę wodnym młynom. Natomiast Kaspar Borgeni w Rocznikach głogowskich podał, że od 4 kwietnia do 22 września nie spadł deszcz. To oznaczało, że susza trwała 6 miesięcy. Natomiast najwyższe w historii temperatury zanotowano w Polsce podczas suszy w 1921 roku.[9]

Grzegorz Walijewski, hydrolog z Polskiego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, również jest zaniepokojony brakiem opadów. Opady deszczu w ciągu kilku dni nie są widoczne w rzekach. "Z drugiej strony wysokie temperatury powodują parowanie, co sprawia, że woda w rzece jest jeszcze mniejsza" - mówi Walijewski.[10] Statki od miesięcy nie są w stanie pływać po Odrze. Są okresy suszy, że nie można wytyczyć nawet toru wodnego, ponieważ poziom wody jest również za niski dla statków pomiarowych, głębokość toru wodnego w okolicach Słubic wynosiła zaledwie pół metra.

Brak wody w Odrze odczuwalny jest nie tylko przez żeglugę śródlądową. Dotyczy to również przedsiębiorstw przemysłowych i rolników. We wschodniej Polsce brakuje również wody w niektórych studniach, które kiedyś zaopatrywały w wodę gospodarstwa domowe. Do 2005 roku przepływający przez Górno potok Trzybnik był nieuregulowany. W dolnym biegu Trzybnik okresowo wylewał, podtapiając okoliczne gospodarstwa. W 2005 roku zaczęto prace przy regulacji potoku, na całej jego długości. Według przeciwników inwestycji działanie takie było niepotrzebne, gdyż potok tylko w swoim dolnym biegu stanowił zagrożenie dla gospodarstw. W biegu górnym i środkowym przepływał przez las tworząc meandry. Utworzona przez niego podmokła dolinka, porośnięta olsem była siedliskiem kilku rzadkich gatunków roślin i płazów. Ostatecznie pogłębiono i wyprostowano koryto potoku, w wielu miejscach przekopując zupełnie nowe, oddalone nawet o 30 metrów od pierwotnego.  Poziom wód gruntowych opadł w Górnie o ok. 1,5 - 2m powodując wyschnięcie wielu studni. Nieuregulowany pozostaje bardzo krótki odcinek (ok 300 m) w okolicach źródła Trzybnika.[11] Znam te tereny bardzo dobrze i jestem przekonany, że przywrócenie Trzybnika do stanu sprzed regulacji już nie jest możliwe do przeprowadzenia? Podobnie stało się ze strumykiem wypływającym z lasku Zawada w sąsiednim Łowisku, po melioracji pól woda w strumieniu płynie tylko po opadach deszczu, a przed regulacją płynęła przez cały rok, sam to widziałem? Przywrócenie tego co stworzyła natura zmieniona przez człowieka nie da się już odtworzyć nawet do stanu przybliżonego do postaci pierwotnej!

Pierwszymi hydrotechnikami na ziemi były zapewne bobry, które potrzebują dużo wody do życia i swojego bezpieczeństwa. Bobry są też pierwszymi flisakami na ziemi. Budując tamy podnosiły poziom wody w której mają ukryte wejścia do żeremia, ale też zgromadzona woda umożliwia im transport ściętego drewna, spiętrzona woda ułatwia spławianie gałęzi do magazynu żywnościowego pod wodą, która jednocześnie pozwala zachować świeżość gałęzi do spożycia w okresie zimy. Przykład bobrów pokazuje nam jak można najłatwiej i bez szkody dla ekosystemu wykorzystać utworzony zbiornik wodny. Człowiek też zaczął wykorzystywać naturalną drogę wodną jaką jest rzeka i jezioro. Transport towarów po Nilu odbywa się od tysięcy lat. Zgodnie z teorią WWF w Afryce już dawno rzeka ta przestała by istnieć? Ważne jest chyba ustalenie kiedy nastąpiła degradacja środowiska wodnego i rzek. Najważniejsze jest ustalenie przyczyn degradacji środowiska naturalnego. I z tym są jak widać duże problemy!

Teraz drogi wodne oraz transport wodny mają przestać istnieć, pseudo ekolodzy twierdzą, że transport kołowy jest lepszy, a nawet bardziej proekologiczny? Świat stanął chyba na głowie, trzeba nie mieć wyobraźni i zupełnie nie mieć pojęcia o przyrodzie, gdy się wierzy, że renaturyzacja Odry jest możliwa do przeprowadzenia i jest to właściwe perspektywicznie rozwiązanie? Zacznijmy może tę renaturyzację od strumieni i zobaczymy co się stanie?

Budujemy betonowo - asfaltowe autostrady, które są dla naturalnego środowiska bardzo szkodliwe. Szeroki pas ziemi wokół autostrady podlega stałemu osuszaniu poprzez szybkie odprowadzanie wody opadowej. Hałas jest tak duży, że obudowywane są ekranami dźwiękochłonnymi. Przy autostradzie ludzie nie chcą mieszkać!

Polska ma zaledwie 206 km dróg wodnych, które osiągają parametry międzynarodowej drogi wodnej! "Leciwe barki, których liczba z roku na rok spada, woziły rzekami głównie rudy metali, węgiel oraz chemikalia." W ogólnopolskim transporcie towarów przewozy ładunków barkami stanowią zaledwie 0,14 %, a średnia europejska wynosi 6 %. W Polsce 83% towarów przewozi się samochodami a tylko 0,1% - 0,2% barkami, koleją około 15%.[12]

W strategii Unii Europejskiej dotyczącej rozwoju transportu, do 2030 r. 30% drogowego transportu towarów na odległość większą niż 300 km zalecono przeniesienie na inne środki transportu, np. kolej lub transport wodny, zaś do 2050 r. powinno to być ponad 50% ładunków łączenie z żeglugą śródlądową i koleją. Polsce potrzebny jest również transport wodny śródlądowy i najszybciej możemy do tego wykorzystać rzekę Odrę z Kanałem Gliwickim.

Mamy różne poglądy na temat tego, jak radzić sobie z powtarzającą się suszą. Polska chce budować kolejne stopnie wodne na Odrze, co może złagodzić zagrożenie niedoborami wody w rzece i okolicach. Ministerstwo Infrastruktury chce gromadzić więcej wody deszczowej. – Środki pozyskane z UE przeznaczone zostaną przede wszystkim na sfinansowanie budowy zbiorników retencyjnych mówił Mariusz Przybylski z Wód Polskich. Za rozsądne działanie uważa również budowę kolejnych stopni wodnych na Odrze. "Wybudowanie kolejnych stopni wodnych pomoże zatrzymać wodę w rzece" - mówi Przybylski.[13] I ja się z Panem Mariuszem Przybylskim zgadzam! Odra powinna mieć bezpieczne, regulowane przepływy na poziomie umożliwiającym transport towarów tą naturalną drogą wodną w Polsce!

Ekolodzy z Niemiec i Polski widzą to inaczej. Regulacje rzeczne, takie jak te, zniszczyły ekosystemy rzeki. To już nie jest aktualne, mówi SaschaMaier, konsultant ds. Wody w Bund fürUmwelt- undNaturschutz. Ekolodzy w Niemczech, a także w Brandenburgii odrzucają również planowane pogłębienie toru wodnego przez Polskę.[14] Obecnie nie ma innego wyjścia, jak tylko oszczędzać wodę? Widzimy często, że pada deszcz na jakimś obszarze, regionie, ale dla tak dużej rzeki jak Odra jest to tylko opad lokalny i nie ma większego wpływu na poziom wody w rzece. Retencja zaczyna się u źródeł na dopływach Odry!

Informacje wyszperał i udostępnił z krótkimi komentarzami Władysław Wąsik – zwolennik budowy kolejnych stopni wodnych na Odrze, małej i mikro retencji!



Wyszukiwarka

Copyright © 2013. Mateusz Haglauer Rights Reserved.


Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Polityka cookies