Syn Andrzej Stypczyński zawiadomił nas dzisiaj o śmierci swego ojca. Przeżył 90 lat, Niedawno miał urodziny, poruszał się już na wózku, ale nic nie wskazywało na tak zły stan zdrowia.
Władysław Stypczyński z łodziarką związany był od najmłodszych lat, a z Odrą, jej statkami i załogami od pierwszych lat 50. I tak pozostało do dziś. Wszystko to pięknie opisał w swoich wspomnieniach pt." Statek domem, a matką żegluga". Wspomnienia zawierają opis ponad półwiecznej historii żeglugi śródlądowej- żeglugę ery pary i barek holowanych, samospławu, barek motorowych i zestawów pchanych, aż po refleksję obserwatora seniora żeglugi. Wychowawca wielu pokoleń marynarzy, całe życie związany z wodą i Wrocławiem.
Straciliśmy jednego z ostatnich kapitanów, których początki pracy sięgają barek bez napędu, parowców Sudety, Śląsk, dużych holendrów Perkun, Żywija, Swarożyc, Radgost, BM500, TUR, Bizon, Nosorożec to prawie cała historia żeglugi śródlądowej. To był ceniony fachowiec, przede wszystkim dobry człowiek. Najbardziej doświadczony kapitan żeglugi śródlądowej, patenty na cały Ren, pływał po Dunaju. Wciąż marzył o rejsie swego życia, gotowy do wypłynięcia w daleki rejs, z wielką atencją wspominał o wspaniałych latach statków parowych na Odrze, napisał piękne wspomnienia o swoim życiu na wodzie i pracy w Żegludze na Odrze.
Rodzinie i jego najbliższym składamy wyrazy głębokiego współczucia.