^Do góry
baner

SPOTKANIE BYŁYCH PRACOWNIKÓW ŻEGLUGI NA ODRZE

Spotkanie organizowała Pani Maria Gruszka w bardzo atrakcyjnym miejscu: w restauracji "Browar Prost" przy ul. Paprotnej 4 we Wrocławiu https://www.browarprost.pl/ Urocze, zaciszne miejsce, zachęcamy do odwiedzania i degustacji piwa oraz serwowanych tam smacznych potraw!

W dniu 25 listopada 2023 r. na godzinę 12,00 w lokalu zjawiło się dość duże grono "żeglugowców" odrzańskich, najliczniej reprezentowała się płeć piękna, była też silna grupa „rasowych łodziarzy”. Oczywiście na przywitanie musieliśmy dokonać prezentacji uczestników, gdyż nie wszyscy się znali, ale też niektórzy byli trudno rozpoznawalni. Towarzystwo szybko nawiązało rozmowy, najpierw były pytania o wspólnych znajomych. Zaczęły krążyć zdjęcia z dawnych lat pracy w ŻnO.

Ciekawie zaprezentował nasze koleżanki kolega Andrzej, który w formie wierszowanej opisał i nawiązał do wykonywanej pracy nasze panie z administracji.

 

MIECIA

Siedzi w osobnym pokoju

Jak jaki kot na zapiecku.

Czy wszakże gdy nikt nie widzi

To siedzi tam „po turecku” ?

BOŻENKA

Wypuścił szpony komputer

Wśród marek, guldenów niedoli.

Czy nam Bożenkę zadusi ?

Czy może tylko zniewoli ?

MARYSIA

Od skutków i ubruttowień

Każda dostała by fisia.

Pomimo tego krzyknijmy:

„W porządku jest nasza Marysia”

DANUSIA

Czy gdyby z pleców Danusi

Magazyn zdjąć jeden, czy cztery

Czy nam biedactwo urośnie ?

Powiedzcie – do jasnej…

MARYSIA

Z pozoru Marysia – Kierownik

Zbyt skora jest do łajania,

Lecz gdy się ją dobrze podejdzie

Uśmiechem chmury rozgania.

DOROTKA

Niechaj nikogo nie zwiedzie

Ton głosu naszej Doroty.

Pod z lekka przyciasnym staniczkiem

Mieszkają uniesień wzloty.

JADZIA

Ster finansowej łodzi

Dziś trzymać nie jest gładko

Chyba, że się swym ciałem

Dziury w tej łodzi zatko.

MONIKA

Kierowców za nią tłum gania

Czy środa, czy wtorek, czy piątek.

Monika prawie się słania,

A to dopiero początek.

Poruszano też tematy żeglugowe, choć były też elementy humorystyczne związane z byłym prezesem o nazwisku nawiązującym do państwa, którego inny prezes, bo partii rządzącej chciałby w Polsce mieć podobny ustrój, chodziło o to, że w pracy należało siedzieć czasami po turecku, ale też ogólnie niektórzy pracownicy się bardzo obawiali o bezpieczeństwo swojego prezesa udającego się dość często do Berlina w sprawach służbowych, a tam podobno biją Turków?

Spotkanie należy uznać za bardzo udane i wszyscy doszli do przekonania, że w najbliższym czasie powinno zostać powtórzone takie spotkanie, a nawet wprowadzić cykliczne spotkania na stałe.

 
 
Na zakończenie warto przytoczyć wiersz autorstwa Andrzeja Solskiego, który odczytał na spotkaniu nam sam autor:

Ballada o rejsie, autor Andrzej Solski 

Ballada to o pewnym rejsie

o pewnym statku to ballada

rejs dziś się jeszcze nie zakończył

nazwę przemilczeć więc wypada.

Statek rozległy jest co nieco,

zrozumcie przeto moi mili

że statkiem tym gdzieś od lat czterech

kapitanowie trzej rządzili

To wszakże mieli na uwadze

gdy sterowali onym statkiem

aby nie osiąść na mieliźnie,

a czasem przewieźć coś przypadkiem.

Załoga była rozmaita

jak to w tym życiu często bywa

i tacy co już przed delirium

i tacy co nie ruszą piwa.

Z początku rejs przebiegał sprawnie,

toczyć balladę trzeba śpiewnie,

 wszystko co zbędne wyrzucono

chociaż nie jeden płakał rzewnie.

Ci jednak, którzy pozostali

pieśni śpiewali bardzo skoczne

ładunek był, pieniądze były

łupy dzielono też coroczne.

Tu skończmy hymny słać pochwalne

o nic co dobre nie trwa wiecznie,

raz armatora rozmieniono

na drobne i to ostatecznie.

Z tą datą szczęście odwrócono

tą stroną ciała do załogi,

która szlachetną nazwę mając

zaczyna się gdzie kończą nogi

Nie chcąc zdjętymi być z dowództwa

Kapitanowie trzej wzdychając

w kółku zasiedli po turecku

straszliwe plany obmyślając.

Sześć dni nie jedząc i me pijąc

roboty odwalili kawał

statek dociążyć uradzili

aby za dużo me wystawał.

Co by zaś poczuć się bezpiecznie

statki pomniejsze przywiązali,

kiedy ten główny im zatonie

będą się na nie przesiadali

Gdyby się popsuł - stoczni trzeba

lecz lepiej wozić ją w ładowni,

a gdyby wody nie starczyło

samochód wyższość udowodni

Radzi i dobrze oceniani

pomysły mnożą swe rozliczne

drugi chcą statek załadować

lecz wizje są katastroficzne.

Balladzie radzić nie wypada

trójkapitanie mój ty drogi

lecz stojąc dumnie na swym mostku

raz choć pod swoje spojrzyj nogi.

 

Statek pod wodą, fala chlupie

na maszcie mokre wiszą gacie

załoga pływa jak kto umie

czemuż wesołe miny macie ?

Balladę skończyć by już można

po onym znaku zapytania

myśl jednak rodzi się naiwna

może spróbować ratowania.

Może wydobyć umarlaka

nie radząc się warszawskiej mafii

i wozić, wozić ile wlezie

przecież najlepiej to potrafi. 

Wrocław, 22. 02. 1997 r.

Andrzej Solski: wiersz dedykowany dla Zarządu Spółki ODRATRANS

Wyszukiwarka

Copyright © 2013. Mateusz Haglauer Rights Reserved.


Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Polityka cookies